Amerykański saloon? Miejsce na msze świętą, walki psów i kanapkę z cegłą. Z dobrego saloonu wychodziło się na czworakach lub nie wychodziło wcale. Do jedzenia była kanapka z cegłą albo przechodni kawałek chleba ze zgliwiałym serem. Jeśli miałeś szczęście, oprócz przytomności mogłeś stracić godność, portfel a nawet życie. Oto jak naprawdę wyglądały amerykańskie Saloony.
Z tego tekstu dowiesz się:
- Czym różni się saloon od tawerny?
- Dlaczego amerykański saloon obrósł legendami i mitami?
- Czy w saloonach pracowały tylko prostytutki?
- Czym była kanapka z cegłą i jaki pies rozszarpał 60 szczurów w 5 minut?
Ten tekst to tylko fragment. Całość historii można posłuchać w podcaście Strefa Wolnocłowa:
Jeden typ lokalu obrósł szczególnie legendą, z którą warto się zmierzyć. Mam na myśli saloon, o którym chcę wam trochę opowiedzieć. I od razu zaznaczam: trochę, bo okres o którym będziemy mówić rozciąga się na jakieś 100-150 lat i obejmuje przybytki często tak od siebie różne że aż trudno uwierzyć, że wszystkie należą do tej samej grupy lokali. Spróbujemy to jednak uporządkować.
Era saloonów tak naprawdę trwała od powstania pierwszego lokalu o nazwie Brown’s Hole, w Wyoming, w 1822, a zakończyła się wraz z końcem prohibicji.
Choć tak naprawdę ustalenie dokładnych ram czasowych utrudnia fakt, że saloon był zarówno tawerną, jak i barem, a w obiegu krążyły też inne nazwy jak chociażby grogshop czy gin mill.
Amerykański saloon czyli tawerna?
Zacznijmy więc od samego nazewnictwa. Pierwsi osadnicy, którzy przybyli do Ameryki z Wielkiej Brytanii przywieźli ze sobą pojęcie tawerny. Słowo to w języku angielskim pojawiło się z francuskiego, zaś francuzi zapożyczyli je najpewniej z łaciny od słowa Teberna. Rzymianie określali w ten sposób często po prostu sklepy, ale etymologia tego terminu odsyła nas do takich określeń jak szopa, namiot, chata. Z kolei saloon ma już dużo bardziej nowoczesną etymologię nawiązującą do słowa salon w rozumieniu dużego pomieszczenia o publicznym dostępie, hali, sali zgromadzeń. Rozumienie to nasuwać może skojarzenie z salonem jako miejscem spotkań śmietanki towarzyskiej. Oba wspomniane terminy: tawerna i saloon właściwie można by używać wymienienie.”Właściwie”, bo istnieją drobne różnice.
Tak jak słowo tawerna w języku polskim kojarzy nam się z pubem albo oberżą przy morzu, najczęściej w porcie, tak w języku angielskim do saloonu przylgnęła charakterystyka miejsca rozlokowanego na dzikim zachodzie. To nie do końca prawda, bo między mniej więcej pierwszą połową wieku XIX, a drugą dekadą wieku XX saloony powstały nie tylko na terytoriach granicznych dzikiego zachodu. Można je było znaleźć tak w Texasie i Arizonie, jak w Maine, Pensylwanii czy Nowym Jorku. Rzeczywiście, możemy dokonać wyraźniego rozróżnienia na saloony miejskie (urban saloon) i te przygraniczne (frontier), jednak co do zasady oferowały one mniej więcej to samo.
Amerykański saloon, czy saloon dla białych?
Zatem to nie położenie, ani nawet nie funkcja odróżniały saloony od tawern. Skąd w takim razie potrzeba wyodrębnienia osobnego przybytku? W momencie, gdy Saloony zyskały swoją popularność, tawerny miały za sobą około stulecia chwalebnej historii. W tawernach nie tylko się piło, ale przede wszystkim politykowało. Koterie, kluby, partie polityczne spotykały się właśnie w takich miejscach, bo pełniły one rolę czegoś między klubem z muzyką, domem kultury, halą widowisk i kościołem. Czasem też tawerna była lokalem wyborczym. Od najwcześniejszych lat istnienia USA tawerny organizowały życie mieszkańców miast wsi i miasteczek, więc gdy ktoś skrzyknąć ludzi w słusznej sprawie, zorganizować wybory albo konspirację mającą na celu obalenie władzy, robił to właśnie w tawernie. Nie ważne, czy mówimy o demokratach czy republikanach, anarchistach, feministkach, socjalistach czy narodowcach natywistach.
Dość powiedzieć, że w Bostonie, założonym w 1630 roku, do 1658 roku nie wniesiono żadnego budynku użyteczności publicznej w którym odbywać by się mogły spotkania rady miasta. Ojcowie założyciele, John i Samuel Adams i klub bostoński spotykali się w Green Dragon Tavern, Synowie Wolności, nieformalna grupa działające przeciwko brytyjskiej polityce fiskalnej również układała swoje plany w tawernach. To ta organizacja, sprzeciwiająca się podatkom nakładanym przez Wielką Brytanie zainicjowała słynne bostońskie picie herbaty, jeden z najsłynniejszych w dziejach protest, który uznać można za wczesnu episod walk o niepodległość USA. Wszystkie późniejsze wydarzenia, które znamy z historii zawsze związane były w ten czy inny sposób z działalnością tawern lub ich właścicieli. Jeśli w tawernach akurat nikt nie spiskował, to ukrywano tam plany i dokumenty albo organizowano spotkania agitacyjne.
Saloony natomiast niemal od początku cieszyły się raczej złą sławą. Choć w nich również odbywały się spotkania lokalnych gremiów politycznych, a czasem nawet odprawiano w nich msze święte. Na czas sprawowania eucharystii klienci wspaniałomyślnie przestawiali pić piwo i grać w karty, a gdy nabożeństwo się kończyło wszyscy wracali do swoich spraw.
W saloonach raczej się nie politykowało. Lokale te służyły głównie do tego by ugasić pragnienie po ciężkim dniu pracy. Można było w nich pograć w karty lub gry hazardowe, obejrzeć walki szczurów, psów, ślepą świnie, świnie pomalowaną w paski.
W nowym Orleanie istniał saloon Buffallo Bill House, gdzie za 50 centów można było obejrzeć lokalnego psa czempiona, który w ciągu 5 minut rozszarpał podobno 60 szczurów.
Przy okazji klienci byli tam regularnie okradani i mamieni obietnicą obejrzenia walki szczurów z dziką świnią. Do tej bowiem, podobno nigdy nie doszło. Wspomniany przybytek cieszył się na tyle złą sławą, że próbowano go nawet zamknąć. Zaskoczony tą informacją właściciel saloonu miał powiedzieć ze zdziwieniem, że nie rozumie skąd biorą się te protesty. Wszak otworzył lokal w miejscu, gdzie przyzwoici ludzie nie mieszkają.
Skoro już przy oszukiwaniu klientów jesteśmy, warto wspomnieć, że były saloony gdzie przytomność można było stracić już po jednym kieliszku. A potem traciło się godność, ubranie i pieniądze. Lokale tego typu żerowały na naiwności konsumentów, którym podawano coś co dziś określilibyśmy mianem pigułki gwałtu rozpuszczonej w piwie czy innym alkoholu. Oczywiście, nie każdy saloon okradał swoich klientów w tak ordynarny sposób. Czasami wystarczyło jedynie, że w lokalu zadomowiła się tradycja stawiania kolejnej kolejki. Nieszczęśnik, któremu najpierw postawiono kieliszek, musiał się odwdzięczyć, gdy to robił, w rewanżu otrzymywał kolejny kieliszek i tak aż do utraty przytomności lub resztek pieniędzy. Jeśli to nie pomagało, bar mógł zatrudnić kilka ładnych kelnerek, które nakłaniały klientów do stawiania im kolejnych drinków.
Amerykański saloon która blue law
Oczywiście, z nadmiernym spożyciem alkoholu w saloonach próbowano walczyć na wiele sposobów. W połowie XIX wieku niektóre miasta zaczęły wprowadzać własne przepisy regulujące częściową prohibicję. Takie rozwiązania nazywano potocznie blue laws. Niebieskie ustawy swą nazwę wzięły prawdopodobnie od koloru papieru na którym zostały w 1665 roku spisane. Inne możliwe wytłumaczenie wskazuje na pojęcie true blue, oznaczające twarde trzymanie się zasad.
Ten tekst to tylko fragment. Całość historii można posłuchać w podcaście Strefa Wolnocłowa.
Paula napisał
Dzięki za ten wpis 😀 Mój mąż właśnie gra w RDR, a ja ucząc się do egzaminu na prawko kątem oka i ucha zerkam i słucham co się dzieje. Zaintrygowało mnie pojęcie “saloon”. Co prawda coś mi świtało w odmętach pamięci co to słowo oznacza, chyba dzięki westernom puszczanym namiętnie w TVP w latach 90′ i wczesnych 2000, jednak chciałam zgłębić temat. Dzięki Tobie udało się to szybko i ciekawie 😀