Sieciowe kawiarnie zadomowiły się nad Wisłą. Ze wszystkimi swoimi wadami i zaletami. Oto, co dała Polakom kawa z papierowych kubków.
fot. Crystal Shaw / unsplashed.com
Nowy wspaniały świat (kawy)
Przed erą wszędobylskich kawiarni przeciętny Polak znał jedynie kawę białą, czarną oraz zbożową. Dzięki kawiarniom sieciowym poznaliśmy nowy nieznany dotąd świat włoskich określeń na sto jeden różnych sposobów parzenia, przyrządzania, doprawiania i podawania tego napoju. To lokale z papierowymi kubkami nauczyły nas czym różni cappuccino od americano. Dowiedzieliśmy się też, że espresso to nie ekspreso, choć jedno i drugie wskazuje na konotacje z ekspresem ciśnieniowym, który, trzeba powiedzieć, poznaliśmy również dzięki kawiarniom.
Włoskie espresso. Jak zamówić kawę w kraju tysiąca kawiarni
Dajmy zarobić tym od ekspresów
Mogę się z powodzeniem założyć, że kawiarnie miały także swój niemały wpływ na sprzedaż w Polsce ekspresów ciśnieniowych. Paradoksalnie, to właśnie dzięki kremowo-mlecznym napojom kawowym przeciętny Polak rozwinął w sobie zamiłowanie do kawy. Ma także chęć parzenia jej w warunkach domowych. Zanim nad Wisłą pojawiły się pierwsze kawiarnie małą czarną parzyliśmy w kawiarkach i ekspresach przelewowych. To dopiero papierowe kubki w modnych lokalach rozbudziły w nas chęć do eksperymentów. Mimo że coraz częściej mamy w domach profesjonalne ekspresy, to i tak kawiarnie nadal stanowią miejsce towarzyskich spotkań.
Spotkania bez zobowiązań
Nowoczesne Domy Kawy są niezwykle niezobowiązującymi lokalami – bo jak inaczej nazwać miejsce, w którym pitą w papierze kawę, wraz z kanapką na papierowym talerzyku możemy w każdej chwili wziąć do ręki i wyjść? Dlatego tego też nowoczesne kawiarnie stały się miejscem, gdzie można umówić się tak na pierwszą randkę, jak i na spotkanie biznesowe. Odpowiedzcie sobie w duchu – ile razy wykorzystywaliście te lokale do takich celów?
To samo, zawsze tak samo
W dużym mieście łatwiej dziś natknąć się sieciową kawiarnię niż, na McDonalds. I podobnie, jak w przypadku popularnego maca, wchodząc do Starbucksa pod każdą szerokością geograficzną, możemy wypić tak samo przyrządzoną, dobrze nam znaną kawę. Oczywiście, w większości miejsc na świecie z zamówieniem latte czy espresso nie będziemy mieli większych problemów. Jeśli jednak interesuje nas podwójne sojowe frappucino bez kofeiny, to naszym naturalnym wyborem powinien stać się Starbucks lub inna sieciówka.
We włoskiej kawiarni i restauracji- co Włosi robią inaczej niż Polacy
Czy sprzedajecie państwo kawę?
Mówiąc o sojowym frappucino dochodzimy do jednego z tych zarzutów, których nie sposób nie postawić popularnym sieciówkom. Kto do cholery pije sojowe frappucino bez kofeiny i co to właściwie jest? Duże sieci kawiarni przyzwyczaiły nas, że możemy zamówić niemal wszystko, a w wielu przypadkach będzie to nosiło, nie wiedzieć czemu, nazwę kawy. Sojowe, chude espresso con panna z organiczną kawą? A może woli pan coś oferty specjalnej? “Stinky Toffee Bros Tito”? “Dyniogłowe orzeźwienie”? Kawa pięciu smaków „sześć syropów nieszczęścia”? Proszę bardzo, mamy wszystko, także w wersji bez glutenu i orzechów. Wybornie.
Plastic – fantastic
Przyjmijmy jednak, że zdecydujemy się na tradycyjne latte z chudym mlekiem i bez glutenu. Za kwotę, za którą w normalnej kawiarni otrzymalibyśmy filiżankę, spodek i kelnerską obsługę i ciastko, w siecówce dostaniemy styropianowy kubeczek z koślawo wypisanym własnym imieniem. Widelce będą plastikowe, o talerzach na ciastka nie mamy co marzyć. Co prawda, wiele popularnych sieciówek wprowadziło do swojej oferty kubki, które nie kojarzą się już z ogrodowym przyjęciem urodzinowym dla trzylatka. Niemniej, znamy niejeden bar mleczny, który może pochwalić się lepszą zastawą stołową niż kawiarniane sieciówki.
Człowiek za ladą nie spieszy mi z radą
Oczywiście, zanim przyjdzie nam podziwiać jakość widelców i kubków, musimy złożyć stosowne zamówienie. W tym miejscu pojawią się zapewne pierwsze schody. Obsługa w sieciówkach, choć miła, kompetencjami nie grzeszy. Co nie oznacza, że więcej informacji uzyskacie w pobliskiej, pamiętającej II Wojnę Światową kawiarni pana Jana.
Sieciowe kawiarnie – zamów, zapłać, zapomnij
Sieciowe kawiarnie nie służą jednak do tego, by odbywać tam pogawędki o jakości arabiki. Klient ma zamówić swój napój odebrać kubek i ruszyć w dalszą drogę. Dlatego, szczególnie przypadł nam do gustu slogan podpatrzony kiedyś w kawiarni Bliklego: „Kawa? Tylko na miejscu.” Pośpiech nie został rzecz jasna wymyślony na potrzeby Costa Cafe czy Green Coffee Nero. Jednak, w miejscach, gdzie za kawę płacimy tyle, co za posiłek w restauracji, boli on w sposób szczególny. Szczególnie, nasz nienawykły do szybkiego pozbywania się pieniędzy portfel.
Koniec ery kawiarenek
Czym na się to podoba czy nie, sieciowe para-kawiarnie nie znikną z naszych ulic i galerii handlowych. Możemy w nieskończoność narzekać na ich kawę i system obsługi. Jednak to one wyparły z rynku zadymione kafejki, do których przez dekady chodziło się na pełną fusów zalewajkę. Być może, wiedza na temat rodzajów kawy i sposobów jej picia, której dostarczyły nam sieciówki wkrótce obróci się przeciw nim samym. Być może, Polacy zaczną poszukiwać lepszej jakości kawy w kawiarniach z prawdziwego zdarzenia. Jak na razie jednak to futurologia, a nie opis najbliższej przyszłości.
Dodaj komentarz