Najdroższe wino na świecie może być tak samo dobre jak to za 20 zł? Naukowcy orzekli, że drogie wino jest dla frajerów. No może nie do końca, ale zdaniem mediów komentujących sensacyjne wyniki kolejnych badań, nikt nie lubi drogich win, dlatego, że są smaczne. Ile w tym prawdy? W tym odcinku zamierzam to sprawdzić. Zastanowimy się też ile warte są opinie sędziów i ekspertów od wina oraz czy należy się nimi przejmować.
Uwaga! “Najdroższe wino na świecie jest dla frajerów?” to tylko fragment z dłuższego podcastu Strefa Wolnocłowa. Możesz posłuchać go tutaj:
Najdroższe wino na świecie “smaczne”
Zanim odniesiemy się do samych badań, musimy wyjaśnić sobie jedną bardzo podstawową różnicę, pomiędzy tym, co nam smakuje, a tym, co jest “dobre”. A przez dobre rozumiem tu wykonane z wysokiej jakości składników, w staranny sposób, wedle sprawdzonego wzorca. Na tym etapie wszyscy możemy się zgodzić, że to, co odróżnia stolik za 39 złotych ze sklepu sieciowego z meblami od stolika robionego na zamówienie z dębu zamiast sklejki, to właśnie to – ilość włożonej pracy w jego stworzenie, jakość materiałów i wykonania, a to przekłada się na wyższą cenę. Nie zawsze oczywiście tak musi być. Rynek odzieżowy nauczył nas, że ten sam bawełniany podkoszulek może być wart 40 lub 400 złotych z zależności o tego, jakie logo się na nim znajdzie. Tak samo, najdroższe wino na świecie wcale nie musi być dobre, choć może być smaczne. Lub na odwrót.
Dobre wino? Smak rzecz względna
Nie zawsze jednak, będzie tak, że rzeczy dobre będą nam odpowiadać. Przykład? Disco polo kontra improwizowany jazz. By grać w jazzowym big bendzie potrzeba nie tylko wykształcenia muzycznego, ale nierzadko drogich instrumentów muzycznych (saksofon, kontrabas, fortepian) i lat doświadczenia. By grać disco polo wystarczy posiadać słuch muzyczny, organki i szwagra. Przy jednej i drugiej muzyce można się świetnie bawić, jedna i druga ma swoje zalety, jedna i druga może się podobać, ale to jazz jest tutaj muzyką dobrą, ale podkreślam, tylko w znaczeniu bardziej skomplikowaną,wymagającą i pochłaniającą więcej czasu i umiejętności muzyków. Nie znam wiele osób, którym szczególnie posmakowałby kawior, bardzo mocno chmielone piwo, gdy próbują tych rzeczy za pierwszym razem. I nie ma w tym nic dziwnego, wcale nie musi nam to smakować. Choć fakt ten nie przekreśla tego, że mogą to być rzeczy dobre.
Nawet najdroższe wino świata nie musi być smaczne
Nie zawsze jednak, będzie tak, że rzeczy dobre będą nam odpowiadać. Przykład? Disco polo kontra improwizowany jazz. By grać w jazzowym big bendzie potrzeba nie tylko wykształcenia , ale nierzadko drogich instrumentów muzycznych i doświadczenia. By grać disco polo wystarczy posiadać słuch muzyczny, organki i szwagra. Przy jednej i drugiej muzyce można się świetnie bawić. Jedna i druga ma swoje zalety. Jedna i druga może się podobać, ale to jazz jest tutaj muzyką dobrą, ale podkreślam, tylko w znaczeniu bardziej skomplikowaną,wymagającą i pochłaniającą więcej czasu i umiejętności muzyków. Nie znam wiele osób, którym szczególnie posmakowałby kawior, bardzo mocno chmielone piwo, gdy próbują tych rzeczy za pierwszym razem. I nie ma w tym nic dziwnego, wcale nie musi nam to smakować. Choć fakt ten nie przekreśla tego, że mogą to być rzeczy dobre.
Bukiet wina czyli co?
Mając to na uwadze możemy wrócić do świata wina. Nie wszystko, co będzie dobrej jakości – to znaczy wykonane zgodnie ze sztuką, skrupulatnie i precyzyjnie z najwyższej jakości składników musi nam smakować. Ocena sensoryczna wina nie ma prawa zawierać subiektywnego zdania na temat tego, czy wino nam smakuje. Owszem, każda ocena jest do pewnego stopnia subiektywna. Pytanie na jakie odpowiada sommelier, sędzia w konkursie, panelista nie brzmi: czy to wino ci smakuje? Brzmi ono: czy to wino zostało wykonane lepiej niż inne wina, których próbowałeś/próbowałaś. Aby to sprawdzić, możemy przejść do oceny wina
To jedynie fragment z podcastu Strefa Wolnocłowa. Chcesz posłuchać całości i dowiedzieć się czy najdroższe wino na świecie jest warte swojej ceny? Kliknij poniżej.
Dodaj komentarz